Wspomnienia

Wspominam szkolne lata ... czyli 50 lat minęło.

Jestem absolwentką Liceum Ogólnokształcącego z 1959 roku. Pół wieku minęło, a wspomnienia są ciągle żywe.

W Kolnie upłynęło moje dzieciństwo i młodość. W 1955 r. rozpoczęłam naukę w LO, które mieściło się w budynku położonym w pobliżu rynku. Było ciasno, więc pierwsza klasa uczyła się w Szkole Podstawowej przy ul. Wojska Polskiego (ostatnie piętro nowej przybudówki). Pobyt w szkole przypadł na lata przemian PRL. Już w klasie IX nauka religii odbywała się w szkole. Były to ciekawe lekcje z księdzem Kaczyńskim, który wchodził do klasy i zaczynał „Niech będzie po-chwa-lo-ny Je-zus Chrys-tus”, a my głośno wtórowaliśmy. Ocen z religii na świadectwach brak, ale było to przeżycie godne katolickiego wychowania.

Wspominam szkolne lata… Pamiętam wspaniałą ekipę nauczycielską: prof. Edwarda Chlebusa – polonistę, prof. Przybyszewską – matematyczkę, prof. Helenę Zarembę – biologa, prof. Irenę Ranik – historyka, prof. Jana Truszkowskiego – fizyka, prof. Barbarę Truszkowską – chemika, prof. Jadwigę Biały – WF, prof. Roberta Mączkę – polonistę, prof. Władysławę Mączkową – geografa. W drugim roku nauki kadrę dydaktyczną zasilili młodzi nauczyciele, którzy odbywali staż po ukończonych studiach i chyba czuli się u nas jak na zesłaniu. Doskonała germanistka uczyła podstaw jęz. niemieckiego. Państwo Mączkowie – absolwenci uniwersytetu w naszym LO „mierzyli siły na zamiary”. Może czuli się jak Siłaczka S. Żeromskiego, ale polubili Kolno i pozostali tu dość długo.

Wspominam wspaniałą prof. Zarembę, która z całą pasją nauczała biologii i teorii ewolucji od pantofelka po małpę człekokształtną. Znana była z wyjątkowej elegancji i wychowawczego oddziaływania na młodzież.

Najbardziej zapamiętałam prof. Jana Truszkowskiego. Ten mądry, zdolny fizyk był wymagający i kreatywny. W budynku nad apteką mieszkał i urządził pierwszą pracownię fizyczną. Biegaliśmy tam w czasie przerwy, a po zajęciach wracaliśmy na dalsze lekcje w LO. W klasie XI wymagał zaliczenia poszczególnych działów fizyki z trzech minionych klas. Tak to mocno przeżywałam, że w swojej praktyce dydaktycznej polonistki męczyła uczniów, by zaliczali poszczególne epoki literackie od starożytności aż po współczesność. Prof. Truszkowski po raz pierwszy zorganizował obóz wędrowny po Mazurach podczas wakacji w 1958 r. To była frajda!

Prof. Edward Chlebus – polonista – wymagał znajomości lektur szkolnych, poprawności wypowiedzi i piękna jęz. polskiego. Baliśmy się go, ale bardzo szanowaliśmy. Po latach stwierdziłam, że miał jakąś słabość do imienia Alina, co potwierdziły również dwie koleżanki – imienniczki.

Wspominam swoje koleżanki i kolegów z kl. XI A i B. Wszyscy byli wspaniali, przyjacielscy, rywalizowali w zakresie wiedzy: J. Kalinowski, S. Niedźwiecki, S. Tybinkowski, H. Seskiewicz. Moim wybawicielem w zakresie trudnych zadań matematycznych był Władek Dymek. To dzięki niemu dobrze zdałam ten trudny przedmiot.

Najlepiej żyło mi się z przyjaciółkami: Janką Kalinowską, Helą Trzonkowską, Halinką Kozikowską i Marysią Torbicz. Wspólnie pokonywałyśmy trudy szkolnej edukacji. Na co dzień w szkole nosiłyśmy fartuchy, ale w soboty w uroczystych strojach (spódnica i bluzka) bawiłyśmy się w auli na zabawach. Były to wspaniałe wieczory, podczas których spotykali się wszyscy uczniowie naszego liceum.

Matura 1959 r. odbyła się po raz ostatni w starym budynku. W auli na I piętrze pisaliśmy egzamin z jęz. polskiego i matematyki. Komisja nauczycielska spoglądała na nas ze sceny i nikt nie udzielał nam żadnych wskazówek. Największym przeżyciem było ogłoszenie wyników egzaminów pisemnych. Listy abiturientów wraz z ocenami wywieszane były na drzwiach szkoły. Były one dostępne dla wszystkich przechodniów i komentowano je powszechnie.

50 lat minęło, a ja powracam do szkolnych czasów i wspaniałych pedagogów. W Kolnie bywam często, gdyż tu mieszka mój brat Kazimierz z rodziną. Pięć osób z naszej rodziny Górskich ukończyło Liceum Ogólnokształcące: Zofia (siostra), Andrzej (brat), Dorota (bratanica), Robert (bratanek) i ja – Alina. Wszyscy zdobyliśmy wyższe wykształcenie, a początek był tu w Liceum Ogólnokształcącym w Kolnie.

Dziękuję za cenną edukację w naszej szkole.

Alina Górska – Bielewicz